1. |
Uwal-tura
00:55
|
|
||
Wziiiąąą dższ! Ałeeeeeeeeeu!
|
||||
2. |
Sthrashny gbur
03:14
|
|
||
Jak do miasta iść
Kiedy morda cała w szlamie
Musiałeś napatoczyć się
Ty pierdolony chamie
Nie było „przepraszam”
Ani „kolego, stój”
Kultury Ci, padalcu, brak
Dlatego w mordę luj
Czego nienawidzę? Zadufanych w sobie!
Obijam im ryje – dla ogółu to robię
Tępi troglodyci, chamy bez obycia
Wbijam chuj wam w ryj, wypierdalać z mego życia
Wierzycie w boga? A co to ma do rzeczy?
Całe wasze życie waszej wierze przeczy
Nauczcie się kultury, wy kurwy i luje
Albo zaraz ja wam ryja naprostuję
Gówniaku bez szkoły
Szukający pokemona
W głowie ci pierdoły
Zaraz krwawo skonasz
Ciulu ty niemyty
Nadepłeś mi na nogę
Bierz tego ajfona
I krzyżyk na drogę
Jebane tępe gnoje bez rozumu i pojęcia
„Proszę, dzięki, przepraszam” jak magiczne zaklęcia
Wyhodowane tłuki, a nie wychowane dzieci
Z nosem w komputerze – bez mózgu, ale w sieci
Chuj mnie to obchodzi, że skończyłeś gimbazę
Do takich patafianów czuję tylko odrazę
Idź poślepić w jutub, ty fieju bazarowy
Na coś ambitniejszego nie gotowy
Dla chama jeloł, dla mnie zębów zgrzyt
Skąd na tym świecie tyle tępych końskich pyt
Na górze róże, na dole zjeb
Niektórym dobrze zrobi mocna blacha w łeb
|
||||
3. |
G'Adagio
02:24
|
|
||
Gad opasał cię pętaku
Za kułakiem przy bukłaku
Będziesz ssał
Będziesz ssał
Gad opętał ryby twoje
Tańczą w koło ryb twych zwoje
Będziesz ssał
Będziesz ssał (dubel albo chór)
Ryby robią rybie psoty
Rybim łypią okiem koty
Będziesz ssał
Będziesz ssał
Posadź gada na kolana
Daj mu mirrę i banana
Będziesz ssał
Będziesz ssał
Gad gad
Gad gad
Gad wydoił krowy twoje
Będzie ich ze trzysta troje
Będziesz ssał
Będziesz ssał
Jadem gad struł dzikie jeże
By podgryzły twoje wieże
Będziesz ssał
Będziesz ssał
Gad gad
Gad gad
Gad gad
I runęły na znak gada
Z takim gadem nie pogada
Będziesz ssał
Będziesz ssał
Gad z radości zrobił kupę
Zaraz cię wyrucha w dupę
Heeeeej!
Hej! Hej! Hej!
Będziesz ssał!
|
||||
4. |
Chodak do chlaniości
02:59
|
|
||
Jestem ubogim człowiekiem
Nie stać mnie na dyskotekę
Konto bankowe me puste
Zjadam na obiad kapustę
Weekend, koledzy i próba
Wóda, bójka i zguba
Stare koszulki z nadrukiem
Upadek z wielkim hukiem
Jestem bardzo szarmancki
Do tego dość elegancki
Co rano koszule prasuję
A nawet skarpetę ceruję
Weekend, koledzy i próba
Wóda, bójka i zguba
Stare koszulki z nadrukiem
Jedna jest nawet z Mardukiem
Dziś jestem bardzo sławny
Już nie jak w tygodniu ładny
Stara z nadrukiem koszulka
Na łbie odciśnięta rurka
Wniosek:
Czas powrotów do domu
Nie mówić tylko nic nikomu
Bo co jak syn się dowie o tacie
Co spał na komisariacie
Weekend, koledzy i próba
Mandat i na ryju buba
Z nadrukiem tiszert porwany
Z przodu ząb wyłamany
|
||||
5. |
Etiuda komunikacyjna
02:57
|
|
||
Torba pod pachę, kefir w dłoń
I biegiem, kurwa, na przystanek
Przez śnieg i błoto, człowieku, goń
I tak, kurwa, co ranek
Stara zawsze na mnie ryja drze
Bo czasem zaśpię po nocnej zmianie
Tu nie jest Ńju Jork, tylko PGR
Nakurwia w łeb mnie, jak za późno wstanę
Pekaes do Wałcza
Już sił mi nie starcza
Takie opowieści z twardej strony ślę
Śnieg albo błoto, skwar itd.
Nerwów i zdrowia to już jest kres
Bo mam pińć kilometry do PKS
Znowu się nie zatrzymał kutas
I do roboty znów nie dojadę
Już trzeci raz w tym miesiącu lipa
I premii znowu, kurwa, nie dostanę
Co mnie obchodzi, że nie ma miejsc
Ja chudy jestem, to się jakoś wcisnę
Następny aż za godziny dwie
Do tego czasu to ja tutaj skisnę
Skurwysyn pierdolony
Jak zwykle przepełniony
Co z tym taborem? Szkoda gadać...
Tylko na pętli da się wsiadać
Niech wyślą na tę trasę ikarusa
Albo biełaza, albo ursusa
Do pekaesu iść przez pole
Za co ta kara?
Ja pierdolę...
Słuchaj historii mej, z miasta człeniu
I nad niedolą uroń łzę
Bo w permanentnym upodleniu
Nawet pekaes gnoi mnie
|
||||
6. |
Wilhelm Cwell
02:33
|
|
||
Kto to tupta po polanie?
Komu wielka pała stanie?
Kto wpierdoli tonę trawy?
Nasz przyjaciel – koń łykawy!
Już powoli stępa rusza
Bo rogata jest w nim dusza
Choć jest koniem, a nie czartem
I podkowy ma wytarte
Nagle zrobił w miejscu zwrot
I wykurwił pyskiem w płot
Takie z niego stworzenie potworne
Ruchy ma wyjątkowo niezborne
Kto nie umie prosto biec?
Kto na łące lubi lec?
Kto ma w dupie ziemskie sprawy?
Nasz przyjaciel – koń łykawy
Koniczyny ciągle szuka
Nie wychodzi mu ta sztuka
Kiedy ma już pęczek w zębach
Nagle mu się trzęsie gęba
Mówi: „Kurwa! Nie poradzę!
Idę zbierać domaradze!”
Taki to grzybiarz z braku laku, czy coś
Brakuje jeszcze, by psu podpierdolił kość
Kto wyżera wszystko nam?
Kto po łące całej sra?
Kto po piwie jest niemrawy?
Nasz przyjaciel – koń łykawy!
Skończyły się żarty, zaczęły się schody
Wmieszał się Komitet Ochrony Przyrody
Koniczyna pod ochroną razem z leśniczego żoną
Wszystkie płoty rozwalone, domaradze wyjedzone
Kto do rzeźni jedzie dziś?
Na salami będzie iść?
Kto przesadził z żarciem trawy?
No, niestety – koń łykawy!
|
||||
7. |
Czarodziejski luj
02:18
|
|
||
Co za tumult dookoła?
Co tu się w ogóle dzieje?
Skąd tu nagle tyle ludzi?
Zaraz, kurwa, ocipieję!
To mistrzowskie są zawody o wrestlingu puchar świata
Leją w ringu się dziwaki – o to właśnie tutaj lata
Już Złogłowiec Kartoniarza napierdolił ostro w ryło
Toster kontra Instalator – tego jeszcze tu nie było!
PANIE I PANOWIE! Z przyjemnością przedstawiamy Państwu turniej o mistrzostwo gminy Parzęczew w wolnej amerykance! Już za chwilę odbędzie się finałowy pojedynek! Let’s get ready to rumble!
Kto stosuje chamskie triki?
Chujbert z boku komentuje
Już tam w ringu słychać krzyki!
Zaraz się posypią luje!
Nagle ktoś na ring wskakuje – mały ciałem, wielki duchem
Kartoniarza już położył bardzo zgrabnym jednym ruchem
Za łeb trzyma się Złogłowiec, Toster już bez zmysłów leży
W dal ucieka Instalator, za nim nowy z pałą bieży
MESDAMES ET MESSIEURS! Przedstawiamy nowego zawodnika! Z krainy zwanej Dickblackia przybył do nas arcymistrz Małopolski Zachodniej – Chiński Agrest!
Tak skończyła się zabawa
Agrest wnet rozjebał wszystkich
Nawet księdza oraz wójta
Obił szpetne tłuste pyski
|
||||
8. |
Nabucho do nosor
03:02
|
|
||
- alvin? załatwiłeś?
- teodor, załatwiłem.
- no to daj. weźmiemy
Siedzi Adolf w samolocie, do Berlina sobie leci
Chce odwiedzić swoją Ewę i Goebbelsa oraz dzieci
Hitler, Hitler w mucholicie
Jak w prawdziwym messerschmittcie
Do Berlina sobie leci
A za oknem słonko świeci!
- powiem ci alvin, że... ja pierdolę. ale jeszcze bym se coś dojebał. masz?
- teodor, mam.
- no to daj.
W doskonałym jest humorze – pewnie kutas jest naćpany
Nigdy już nie wyląduje, kaczki, kury i bociany
Hitler, Hitler w mucholicie
Jak w prawdziwym messerschmittcie
Do Berlina sobie leci
A za oknem słonko świeci!
Ręce w górę i machamy! Pod języczek i latamy!
|
||||
9. |
Łaskawość nygusa
02:56
|
|
||
Takie ładne z was dziewczyny
A siedzicie z pizdusiami
Wymuskani sweterkowcy
Strachliwymiście cieciami
Na chuj przyszliście jeść kebab
Jak kiełbachy ssać wolicie
Ja nie wyjdę stąd i chuj
A se dzwońcie na policję
CIPA CIPA CIPA CIPA
Głowa do kibla!
Ja nie wyjdę stąd samemu
A jak wyjdę, zaraz wrócę
Ja ochrony się nie boję
Se możecie mnie wyrzucać
Ja nabluzgam wykidajłom
Z knajpy z gołymi babami
Wy ciamkajcie te kebaby
Skoro żeście piździelcami
DUPA DUPA DUPA DUPA
Głowa do kibla!
Wstaje z miejsca ruby wuł
Proponuje wyjść na zewnątrz
Jeśli chce ktoś satysfakcji
Sweter minę ma niepewną
|
||||
10. |
|
|||
Aufwiderzejn, Kameraden, in der Ufo steigen muss
Uciekieren aus Berlinu, dritte Rzesza jest już szlus
Lieber Herrman von Luftwaffe, geben mi tu haunebu
Fliegen mich do Argentyny, helfen Sie mir, papież Pius!
VENI FUHRATOR
FIAT VOLUNTAS TUA
ALBO VOLKSWAGEN
JUDE IN RE SUA
Das ist ein prawdziwy Dschungel! Dej mie eine Kettenkrad!
Skąd gekommen Indianery? Eine strzała in mein zad!!!
Das ist eine Katastrophe! Wo ist doktor Mengele!
Ich bin ranny in the dupa, mit mein Arsch jest bardzo źle!
Chyba w górach się verstecken i poczekam ze sto lat
Wie rycerze in der Giewont, SS na mein trafi ślad
MISERABILIS
CRUOR Z SEMPITERNY
VENI MENGELE
PSIE JEDEN NIEWIERNY
Wo ist meine Automate? Diese ludzie nicht verstehen!
Niesen mich na einem kiju – ich wird Deutschland nicht mehr sehen!!!
|
||||
11. |
|
|||
Pióro w ruch, nutki pyk,
Piano stroi – no i myk
Kolejny song sam się pisze
No i chuj, jak nie słyszę!!!
Tutaj bum, a tam jeb
Podjara się w smokingu zjeb
Nie chcę już pisać w c-mollu
Pragnę zaś napierdolu
Szatan, Mrok, Jucha, Srom
Na Rubikonie zbuduję prom
Dość już ciepłych kluch
Ku chwale bestii stracę słuch
Personifikacja zła
Tra ta ta ta ta ta
Jak riffa przypierdolę
Mahometa zniewolę
Dość mam muz, gdzie jest fuzz?
Zero nut, tylko luz
Nie chcę już dobrego smaku
Ja chcę grać po pijaku
Fanki, seks, będę miał HIV
It's more than our religion, it's the only way to live
Teraz wiem, czym jest życie
No i chuj, jak nie słyszę!!!
Szatan, Mrok, Jucha, Srom
Na Rubikonie zbuduję prom
Dość już ciepłych kluch
Ku chwale bestii stracę słuch
Muszę nabyć słonia
Niech mi nastąpi na ucho
Później chlejmy do rana
Z Mantojflem i Kostucho
Ku chwale Bestii stracę słuch
I będę protegowany. W perzynę
Na dworze Władcy Much
Obracać, no i w puch
|
||||
12. |
|
|||
Tego właśnie mi potrzeba:
Żadnej pracy, więcej chleba
Dużo wody, dużo dup
Tak mi dobrze, tak mi rób
Ja tu jestem z własnej woli, zapraszaliście to przyszłem
I nie będę się pierdolić z tym, co głosi ten wasz system
Ja tu chcę być królem świata, ja tu chcę mieć prawie wszystko
I za darmo bez proszenia chleba, dupę i igrzysko
Może jeszcze mnie nie znacie, ale ja was, kurwa, znam
Wszystko mi na tacy dacie, chociaż ze mnie prosty cham
To przybysz jest z Mielca
Czciciel złotego cielca
Młodzieniec nadobny
On bogom jest podobny
Przyjmijmy go w chwale
On nie jest leniem wcale
Upiększa, wzbogaca, nie dla niego praca
I widzicie? Da się żyć bez zmartwienia i roboty
O bogactwie ciągle śnić i pozbawiać laski cnoty
Będzie tutaj więcej nas i to całkiem już niebawem
Burzy i naporu czas – zdajcie sobie z tego sprawę
Wy nie wiecie, a ja wiem – na poważnie, ja nie kłamię
Nie rozmawiać trzeba z psem, lecz mu wypierdolić w banię
Tutaj nie obchodzi mnie ni tradycja, ni kultura
Ja po prostu bardzo chcę jak najczęściej wsadzać siura
On jest ze Świdnika
Niczego się nie cyka
Inaczej on żyje
Nic nie ćpie i nie pije
Przyjmijmy go radzi
To co, że komuś wsadzi
To życie dupiarza
Czasami tak się zdarza
|
||||
13. |
|
|||
To jest moja duma – wielki męski brzuch
Miękki jak aksamit, jak w kołderce puch
Ja go nie obejmę! Nijak nie da się
Musimy to zrobić przynajmniej we dwie
Co tu teraz począć? Jak tu zabrać się?
Kiedy on jak Jowisz rozpościera się?
Największa planeta w naszym gwiazd układzie
- Nie mam już pomysłu!
- Zadzwonię po Madzię!
Wirujcie, satelitki, dookoła mnie
Mój róg obfitości twardo pręży się
Moje dwie półkule prężnie wznoszą się
Zaraz na nie spadnie meteorów deszcz!
Tutaj Droga Mleczna wnet rozleje się
Krater już otwarty przepowiada, że...
Wielka erupcja! Dwóch księżyców błysk!
Leci już przez kosmos planetarny pył
Kometa Halleya zakończyła lot!
Księżyc w lawie lśni, Jowisz w gwiazdach śpi...
|
||||
14. |
Olbrzym (bonus track)
02:31
|
|
Streaming and Download help
If you like CREMASTER, you may also like:
Bandcamp Daily your guide to the world of Bandcamp